W tym materiale Xenia Grodaopowiada o niesamowitej podróży na trasie Brześć - Petersburg - Karelia - Murmańsk - Teriberka - Chibiny - Brześć. Co zabrać, jaka jest pogoda i na co się przygotować na rosyjskiej północy. I tak, to podróż motocyklem! Dalszy tekst i zdjęcie autora.
Ile filmów i książek poświęconych jest poszukiwaniu równoległych wszechświatów, tworzeniu wehikułów czasu i innym sposobom science-fiction na zmianę sytuacji… Ale co, jeśli cała sztuczka polega na tym, że nic z tego nie jest potrzebne? Dlatego uwielbiam podróże – zawsze ma w sobie tę magię, gdy po prostu znajdujesz się w innym świecie. Odległości i przestrzenie działają tam inaczej, czas żyje własnym życiem, a Ty też jesteś inny.
I tak naprawdę nie jest tak ważne, dokąd się udać – można go znaleźć wszędzie.
A teraz nie pamiętam, dlaczego narysowaliśmy taką trasę. Wygląda na to, że na początku wsadzili palec w Karelia, wtedy pomyśleliśmy, dlaczego nie iść do Murmańsk. Cóż, grzechem jest nie odwiedzić krawędzi kontynentu i ogólnie wszystko wydawało się bardzo zabawne.
I tak pewnego dnia wsiedliśmy na motor i wyruszyliśmy na podbój Północy, aby poznać otaczający nas świat i nas samych.
Białoruś przejechaliśmy w jeden dzień i do północy byliśmy już w Sebezh. Pomimo obecności dużego jeziora w pobliżu miasta znalezienie noclegu zajęło ponad godzinę. Bo jest jezioro, są trzciny, jest pasternak, ale nie ma stoków nadających się do parkowania.
Rano, wraz z ulewnymi deszczami, spadły na nas przygody. A kolejne 24 godziny minęły pod jakąś wioską na plaży Jezioro Peipsi próbuję naprawić sprzęgło. Mając nadzieję, że nie wpadnę w panikę i dostać się do Piotra (wraz z motocyklem, który w końcu przestał jeździć). Dobry człowiek, który zabrał nas tam wszystkich szybko i tanio - dziękuję. Niezbyt dobra osoba, która zaoferowała pomoc iw rezultacie po cichu zabrała ze sobą jeden z hełmów - cóż, dlaczego tak...
стреча с Piotr odbyło się trzeciego dnia. Ta podróż była hojna dla gościnnych ludzi. Od razu schroniono nas, dano części zamienne i narzędzia, postawiliśmy silnik z nowym sprzęgłem na parkingu i zabraliśmy na spacer po magicznym mieście.
Cały następny dzień składał się z niesamowitych budynków, mostów, klimatycznych dziedzińców i oszałamiającego piękna. Przestronne i jasne w ciągu dnia, nocą miasto zamienia się w tajemnicze miejsce pełne magii.
Piątego dnia czas został wreszcie gdzieś w tyle. Śniadanie w Petersburgu, spacer po Peterhofie, włamanie na papierosa Kronsztad, obiad na bezimiennej plaży i nocleg w Karelii, półtora tysiąca kilometrów od domu.
Karelskie drogi to mglista, pagórkowata magia. Przed wyjazdem straszyli mnie swoim stanem, wiecznymi remontami i w ogóle „nie da się tam jechać”. Nic takiego. Wszystkie drogi są nowe, gładkie, kołyszące się wśród kamiennych brzegów, niekończących się jezior i znaków z niemożliwymi do wymówienia nazwami.
Z Sortovali do Suoyarvi jechaliśmy przez dziką Karelię, uparcie odwracając nos od federalnej autostrady. Na przykład jesteśmy turystami, a tory są dla mięczaków. V Suojärvi okazało się, że jesteśmy słabeuszami i nie chcemy cały dzień jeździć z prędkością 60 km/h po autentycznych lokalnych drogach. Poszliśmy na tor i Pietrozawodsk sprawy potoczyły się szybciej.
A stolica Karelii przywitała nas jak krewnych, kładąc dla nas łóżko na brzegu Jezioro Onega. Tuż za miastem, wzdłuż wybrzeża rozrzucone są małe przytulne polany, idealne na nocleg.
Droga nie jest niekończącą się rozkoszą, czasem to ślady i sto monotonnych kilometrów na godzinę, a czasem od takich godzin sumują się całe dni.
Był jeden z tych dni po Pietrozawodsku. Szary ślad został przerwany jasnymi kropkami na mapie - Medvezhyegorsk, Krąg polarny, Morze Białe, Monchegorsk i wreszcie Murmańsk. Otaczający nas świat wciąż składał się z piękna i dróg, my wciąż składaliśmy się z wrażeń i zmęczenia.
Pojechaliśmy za koło podbiegunowe około 2 500 km. Jest tu jakaś droga euforia. Uświadomienie sobie, że przekroczyłeś koło podbiegunowe (jak wiele chwil uświadamiania sobie współrzędnych względem domu) przyjdzie później, ale na początek wystarczą tylko rozkoszne i rytualne tańce wokół pomnika i motocykla.
Zatrzymaliśmy się na krótki czas nad Morzem Białym, które jest zupełnie inne od morza, postanawiając je lepiej poznać w drodze powrotnej.
Jeśli jedziesz wzdłuż tych krawędzi, a zielone krajobrazy nagle ustępują miejsca czarnym nieużytkom i zapachowi aluminium, jesteś w Monczegorsk. Monchegorsk jest wtedy, gdy jest ciemno, trochę przerażająco i wydaje się, że zalotne zerknięcie jest tuż za rogiem dementor.
W rzeczywistości strach ogarnął Murmańsk. Prawie 3 km od domu. Zmęczenie, otępienie, deszcz, mgliste miasto i te same mgliste plany na następny wieczór. Wszystko to zaczęło się rozwijać, gdy spotkali nas faceci z lokalnego klubu motocyklowego.
Najcieplejsze powitanie w zimnym mieście. Miasto, w którym wszystko jest szare i duże - pomniki, statki i ludzkie serca.
Tu była wycieczka, pyszny obiad, szczere spotkania w kuchni, kąpiel i łóżko. Była też szczegółowa opowieść o tym, jak dostać się na skraj lądu i jak najlepiej się tam nie dostać. Informacje o tym, gdzie mogą nas nie wpuścić z białoruskimi paszportami i numerami, zaoszczędziły nam sporo czasu. Najbardziej poprawną opcją jest Teriberka.
Teriberka co musisz wiedzieć
Drogę do Teriberki należy przypisać odrębnemu rodzajowi piękna. Nawet pomimo tego, że łatwo pomylić go z torem do przekazywania mistrza sportu w ekstremalnej jeździe i kandydata na mistrza w złamanym lędźwiu.
I oto jest miejsce, w którym kończy się ziemia, a zaczyna błękitna otchłań. Nasłonecznione klify z góry. Ogromne kamienie pokryte glonami i przypominające długowłose potwory śpiące w wodzie poniżej. Przed nami przestrzeń, w której istnieje tylko woda i niebo.
Niesamowicie piękna. Dużo emocji z faktu, że stoisz małymi stopkami na skraju tak dużej krainy. Patrzysz w ogromne błękitne morze, które wpada do rozległego oceanu, a niebo odbija się w nich, a może odwrotnie. A wokół ciebie, nad tobą i pod tobą - albo wszystko, albo nic, jednak już jesteś zdezorientowany i po prostu tu istniejesz.
Na początku myśleliśmy, że jedziemy Wędkarstwo. Ale co z tą podróżą poszło tak, jak myśleliśmy? (nic). W rezultacie trafiliśmy tutaj, wśród plaż przypominających składanie smoczych jaj, wśród obcych krajobrazów i absolutnego spokoju. I to miejsce stało się punktem zwrotnym.
Skrajny punkt - Khibiny
Droga powrotna przeszła Góry Chibińskie. Khibiny to bezwarunkowe piękno północy. Są to nie do zdobycia kamienne przełęcze, starannie ukrywające delikatny charakter dolin.
15 km od Revdy do Seydozero - najbardziej legendarnego i mistycznego jeziora starożytnych ziem Samów, do tych miejsc, w których szamani komunikowali się ze Wszechświatem. Podczas tej podróży wielokrotnie już wierzyliśmy we Wszechświat. Już na początku dała jasno do zrozumienia, że nasze plany są niczym, a tak naprawdę jest jeden plan: iść tam, gdzie ona wskaże i w czasie, który podpowiada. W ten sposób tym razem, całkowicie zgubiwszy drogę, trafiliśmy do idealnego miejsca na nocleg. I dopiero po rozłożeniu obozu zdaliśmy sobie sprawę, że nocujemy tuż pod Kujaw. Gdyby szukali konkretnie, nie znaleźliby tego.
Kujva - olbrzyma, którego wizerunek z mitologii lapońskiej zstąpił na skałę w postaci cudownie wypalonej sylwetki mężczyzny o wysokości 70 metrów. Google oferuje dziesiątki wersji swojego pochodzenia, naukowych i nie tyle. W każdym razie energia tutaj jest naprawdę potężna, a nastrój wyjątkowy.
Khibiny to także wspaniali gościnni ludzie, którzy zaopiekowali się nami w Revdzie i Kirovsku. Wyjechali tam pełni, wypoczęci i pełni wdzięczności.
A za nami kilka tysięcy kilometrów północnych dróg, wrażeń i opowieści. Przed nami długa droga do domu. Między tym - przytulny cichy parking włączony białe morze.
Kolejne trzy dni - śniadanie, trop, kolacja, nocleg, powtórzenie. Stopniowo robiło się coraz cieplej i suchiej, ciepłe ubrania przeniosły się do pni szafy i podeszliśmy do domu. Minął ponownie za jeden dzień Białoruś w przeciwnym kierunku i wieczorem już w domu zapadłem w senną śpiączkę.
Wyniki, wskazówki i niuanse
Czas i odległość. Jak zwykle w ruchliwych podróżach wydawało nam się, że minęło półtora miesiąca lub dwa, podczas gdy w rzeczywistości jeździliśmy po Rosji przez około trzy tygodnie. W tym czasie przejechaliśmy 7 km.
Jak powiedział jeden dobry motocyklista z Murmańska – nie można skupić się na czasie, droga tego nie wybacza. Czas podróży był ograniczony do czasu urlopu. W trasie straciliśmy pół dnia i całe dni, w pośpiechu, próbując ich dogonić, co nie dodawało romantyzmu całości obrazu. Na przyszłe wyjazdy obiecaliśmy zostawić kilka dni w rezerwie i nie próbować jechać więcej, niż można jeździć wygodnie i z czasem na odpoczynek.
Bagaż. Klasyczny zestaw trafił do garderoby: ciepłe, ale lekkie ubrania, zapas prowiantu i rac z palnikiem, namiot i śpiwory, apteczka i kosmetyczka.
Co jeszcze zabrać ze sobą?
Kiełbasa białoruska, gulasz, mleko skondensowane, nalewka, magnesy. Ładne lokalne drobiazgi dla właścicieli domów, w których planujesz się zatrzymać - najlepsza rzecz, jaką możesz pomyśleć jako pamiątkę.
Czego nie brać?
W sierpniu nie przydały się środki odstraszające komary i letnia sukienka, którą wzięłam na wszelki wypadek. Lepiej zostawić pracę, naukę, sprawy państwowe i ogólnie wszystkie rzeczy w domu. W domu również pozostaje pytanie „dlaczego”, jako rzecz bezużyteczna i zabijająca ducha awanturnictwa.
Pogoda
W drugiej połowie sierpnia jednym z naszych głównych problemów była woda. Ulewne deszcze na początku podróży, duża wilgotność w nocy w Karelii i za kołem podbiegunowym. Uratowane płaszcze przeciwdeszczowe oraz osobiście przerobiony i zaimpregnowany namiot. Reszta pogody była po prostu ładna. Bliżej północy ludzie ubierali się coraz więcej, w efekcie w szafie znalazły się: dwa spodnie, ocieplacz, bawełniany T-shirt, rower, ultracienka kurtka puchowa, żółw i wiatrówka na to wszystko . W Murmańsku złapaliśmy „prawdziwe lato”, kiedy temperatura wynosiła około 20 stopni Celsjusza.
Za kulisami
Za entuzjastycznymi historiami i zdjęciami na Instagramie kryje się wiele stresujących sytuacji i napiętych chwil. Była jedna poważna i kilka drobnych, ale denerwujących awarii - zużyte tarcze sprzęgła, zatkane filtry, zerwana linka sprzęgła. Z tego powodu straciliśmy w sumie dwa dni. Był dzień, który spędziłem z temperaturą. Dni, w których rejestracja lub parkowanie motocykla zostało odwołane w ostatniej chwili. Dni, kiedy po prostu się męczyliśmy.
Посмотреть эту публикацию w Instagram
Co robić? Nie panikuj, nie popadaj w rozpacz, nie obwiniaj ludzi, którzy przez to wszystko przechodzą z tobą. Pamiętaj, że wszelkie trudności mijają, a z czasem zamienią się w historie. Ubezpiecz swoje zdrowie i transport. Po spędzeniu 12 godzin na oglądaniu wody w jeziorze Pejpus i oczekiwaniu na magiczną naprawę motocykla, a następnie poznaniu ceny za lawetę, postanowiłem następnym razem wykupić ubezpieczenie, które obejmuje również awarie i wypadki na drodze ( obejmuje również całodobowe wsparcie informacyjne, lawetę i inne przydatne rzeczy).
A także odpoczywać i bawić się nawet z dala od swojej strefy komfortu.
Wszystkie podróże i surowa, ale taka piękna rosyjska północ.
Zdjęcie i tekst - Xenia Groda